Park Krajobrazowy Doliny Bobru na rowerze
Przepiękne tereny górskie i Jezioro Pilchowickie

Od dawna wiedziałem, że okolice Jeleniej Góry, położone w sąsiedztwie Karkonoszy, to doskonały wybór na rowerowe eskapady. W dzieciństwie miałem okazję eksplorować te tereny, choć były to raczej okolice Kowar — temat na osobny artykuł w przyszłości. Tym razem postanowiłem odkryć rejon w kierunku na północny-zachód od Jeleniej Góry. Wyprawa miała także drugi, ukryty cel: chciałem przetestować elektryczny rower górski. O tym również planuję kiedyś napisać artykuł. Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Siedlęcinie, gdzie wypożyczyliśmy e-bike’i.

Z Siedlęcina ruszyliśmy w stronę Wrzeszczyna, za którym znajduje się potężna zapora na rzece Bóbr. Dotychczas jechaliśmy asfaltowymi drogami, lecz po przekroczeniu mostku na Bobrze skręciliśmy w teren. Ścieżka usiana większymi kamieniami była przyjemnym urozmaiceniem trasy. Wkrótce wróciliśmy na asfalt, którym pokonaliśmy większość dalszego odcinka. Nasz kierunek to Barcinek, a po dotarciu tam skręciliśmy w prawo, wjeżdżając na drogę krajową nr 30 w stronę Gryfowa Śląskiego. Choć jest to dość ruchliwa trasa, jechaliśmy nią tylko przez chwilę.

Po krótkim odcinku skręciliśmy w prawo na Pokrzywnik, gdzie rozpoczęła się prawdziwa wspinaczka. Ten fragment dostarczył mnóstwo frajdy – im wyżej się wspinaliśmy, tym piękniejsza panorama Karkonoszy roztaczała się za naszymi plecami. Dodatkową przyjemność sprawiał świeży, gładki asfalt. Po osiągnięciu szczytu nacieszyliśmy się widokiem na Śnieżkę i pozostałe wierzchołki, po czym rozpoczęliśmy emocjonujący zjazd. Kolejnym celem były Pilchowice i malownicze Jezioro Pilchowickie. Po dotarciu do miejscowości przejechaliśmy przez most i niemal od razu skręciliśmy w prawo, jadąc wzdłuż Bobru w stronę jeziora. Czekał nas tam jeszcze jeden wymagający podjazd.

Nad jeziorem zatrzymaliśmy się na kilka zdjęć, a następnie ruszyliśmy brukowaną drogą wzdłuż jego brzegu. Ten fragment, choć mniej komfortowy ze względu na kostkę brukową, miał zaledwie kilkaset metrów. Wkrótce wróciliśmy na gładki asfalt. Po drodze minęliśmy zabytkowy most przypominający scenerię z filmu wojennego. Kolejne podjazdy wynagrodziły nam widoki na Karkonosze, a potem czekał już tylko szybki zjazd do Siedlęcina.

Na koniec, zanim oddaliśmy rowery, podjechaliśmy pod zabytkową wieżę książęcą, wybudowaną prawdopodobnie w 1314 roku na polecenie księcia jaworskiego Henryka I. To wyjątkowy zabytek, zdecydowanie wart odwiedzenia. Cała trasa zajęła nam nieco ponad dwie godziny, a licznik wskazał 30 przejechanych kilometrów. Mimo kilku wymagających podjazdów, dzięki rowerom elektrycznym pokonaliśmy je bez większego wysiłku. Plik .GPX jak zawsze do pobrania na dole. Udanej jazdy!
